DKM Bismarck
l
  Rozpoczęcie budowy 01.07.1936
Wodowanie 14.02.1939
W służbie od 24.08.1940
Modernizacje -
Zatopiony 27.05.1941
Jednostki siostrzane Tirpitz
Wyporność: 41 700 t., pełna 50 900 t.
Wymiary: d-250,5 s-36 z-10,2 m
Uzbrojenie: 9x380, 12x150, 16x105 mm
Pancerz: pb 320-267, pp 50+120-83 mm
Prędkość maks.: 28 w
Załoga: 2092
l
 
Indeks

Aktualnosci

Capital Ships
Utracone OL
Utracone L

Akagi
Arizona
Arkansas
Ark Royal
Audacious
Australia
Baden
Bismarck
Espana
Fuso
Graf Zeppelin
Hermes
Hiei
Hood
Hornet
Indefatigable
Independence
Invincible
Kaga
Kirishima
König
Kronprinz
Lexington
Lützow
Markgraf
Musashi
Mutsu
Nagato
Oriskany
Ostfriesland
Prince of Wales
Queen Mary
Repulse
Roma
Royal Oak
Saratoga
Scharnhorst
Swobod. Rossija
Szent István
Thuringen
Tirpitz
Utah
Vanguard
Wasp
Yamashiro
Yamato
Yorktown
Prace na projektem pancerników typu Bismarck rozpoczęto w 1932 roku, początkowo z uwzględnieniem limitów narzuconych przez konferencję waszyngtońską, ostatecznie jednak jedynym czynnikiem ograniczającym wielkość okrętów stała się wydolność infrastruktury głównych portów Kriegsmarine, czyli Kilonii i Wilhelmshaven, jak i parametry Kanału Kilońskiego. Znaczący wpływ na wybór kalibru artylerii głównej miała decyzja Francji o budowie pancerników z działami 380 mm. Finalny projekt został zatwierdzony w 1936 roku.
Wprawdzie w 1935 roku Niemcy zostały włączone do traktatu waszyngtońskiego, niemniej przyjęta w 37 roku klauzula o eskalacji sprawiła, że typ Bismarck zmieścił się w przyjętych limitach. Inaczej miało być z kolejnym typem, roboczo określanym H-39 i uzbrojonym w działa kalibru 406 mm, niemniej z sześciu przewidzianych jednostek rozpoczęto budowę tylko dwóch i żadna nie została ukończona. Nie przeszkodziło to Kriegsmarine w stworzeniu serii kolejnych projektów, aż po H-44 z wypornością 144 000 ton i działami 508 mm.
Zarówno typ Bismarck, jak i wszystkie później zaprojektowane jednostki wykorzystywały standardowy układ, sięgający I wojny światowej - okrętu uzbrojonego w cztery wieże z dwoma działami każda. Bismarck i Tirpitz zdradzały ponadto pewne podobieństwa z typem Baden, jeszcze z czasów cesarskich. Dotyczyło to zwłaszcza wyposażenia w trzy śruby oraz sposobu rozmieszczenia pancerza poziomego, co niekorzystnie odbiło się na manewrowości jednostek oraz ich odporności na ostrzał. Do plusów należy zaliczyć solidną konstrukcję i rozbudowany system ochrony podwodnej części kadłuba.
l
Pierwszą akcją bojową Bismarcka miał być wypad na Atlantyk, wszakże nie samotnie, ale w silnym zespole, obejmującym ponadto obie jednostki typu Scharnhorst oraz bliskiego już ukończenia Tirpitza. Jej początek planowano wstępnie na 25 kwietnia 1941. Ostatecznie jednak osiągnięcie gotowości bojowej przez bliźniaczą jednostkę mocno się opóźniło, zaś Scharnhorst i Gneisenau trafiły z początkiem wiosny na dłużej do stoczni.
Ciężkie krążowniki Admiral Scheer i Admiral Hipper także nie były dostępne przez prace remontowe. Pomimo sugestii odłożenia operacji Rheinübung do czasu, aż Tirpitz będzie mógł wziąć w niej udział, zdecydowano się wyprawić Bismarcka na Atlantyk w takim towarzystwie, jakie było akurat do dyspozycji, czyli jedynie z ciężkim krążownikiem Prinz Eugen. Był to spory kontrast wobec wcześniejszych planów. Ostatecznie okręt wyszedł 19 maja z okupowanej Gdyni i wziął kurs na Cieśniny Duńskie.
Prinz Eugen dołączył do niego jeszcze na Bałtyku. Przemarsz obu jednostek został odnotowany przez Szwedów, zaś informacja o nim szybko trafiła do Royal Navy. Równocześnie Bletchley Park przekazało sporo przechwyconych szczegółów na temat nadchodzącej operacji. Zwiad powietrzny nad Bergen, gdzie okręty zatrzymały się po drodze, potwierdził ich obecność na wodach norweskich. 21 maja zespół wyszedł ponownie w morze, kierując się na Islandię.
Gdy 24 maja oba okręty pojawiły się w Cieśninie Duńskiej w okolicach Islandii, nie było to już żadne zaskoczenie dla Royal Navy. Niemniej od tej właśnie chwili sprawy przybrały niespodziewany obrót, co sprawiło, że operacja Rheinübung stała się jednym z najgłośniejszych epizodów II wojny światowej, zwanym często "polowaniem na Bismarcka", wielokrotnie opisywanym i do dziś pobudzającym do dyskusji, sporów i dociekań.
Royal Navy skierowała przeciwko Bismarckowi i Prinz Eugenowi kilka zespołów. Jako pierwsze nawiązały z nim kontakt patrolujące Cieśniny Duńskie ciężkie krążowniki Suffolk i Norfolk. Następnego dnia nad ranem ze wschodu zaczął zbliżać się zespół, którego trzonem były krążownik liniowy Hood i pancernik Prince of Wales. Przebieg tej walki, która jest opowieścią samą w sobie, i zatopienie w jej trakcie Hooda, skłoniły Royal Navy do pełnej mobilizacji sił. Zniszczenie Bismarcka stało się zadaniem priorytetowym, nie tylko ze względów militarnych, ale również ambicjonalnych i propagandowych. Do pościgu zaangażowano także pancerniki King George V i Rodney, które mogły mierzyć się z Bismarckiem, a ponadto dwa stare pancerniki, Revenge i Ramillies (odwołane ze służby konwojowej) oraz krążownik liniowy Repulse i lotniskowiec Victorious. Z Gibraltaru wyruszył na północ zespół H (w składzie krążownik liniowy Renown i lotniskowiec Ark Royal). Łącznie do pościgu włączono sześć jednostek liniowych, dwa lotniskowce, trzynaście lekkich i ciężkich krążowników i dwadzieścia jeden niszczycieli (w tym polski ORP Piorun).
Cała ta armada, dysponująca potężnym potencjałem bojowym, mogła jednak nie wystarczyć. Uszkodzony przez Prince of Wales Bismarck musiał przerwać planowany rajd i kierował się do Brestu, mając wszelkie szanse na schronienie się pod osłoną własnego lotnictwa, zanim znaczniejsze siły Royal Navy zdążą go przechwycić. Ostatecznie o wyniku pościgu przesądziła jedna torpeda, zrzucona 26 maja wieczorem przez Swordfisha z lotniskowca Ark Royal, która uszkodziła stery, blokując lewy z nich pod kątem 12 stopni. Próba sterowania śrubami nie dała godnych uwagi efektów i o 21:15 dowódca pancernika zameldował, że okręt stracił zdolność manewrową. W tej sytuacji jego przechwycenie nie było już trudne. Następnego ranka o 8:43 Bismarck został dostrzeżony z pokładu pancernika King George V. Cztery minuty później idący wraz z nim Rodney otworzył ogień z dział kalibru 406 mm (z dystansu 20 kilometrów). Odezwały się też działa pancernika King George V i krążowników Norfolk i Shieffield. O 9:31 artyleria Bismarcka ostatecznie zamilkła, o 10:00 okręt płonął na całej długości z przegłębieniem na rufę i przechyłem 20 stopni na lewą burtę. Tym razem nie zdołał osiągnąć żadnych trafień na brytyjskich jednostkach (do czego przyczynił się w znacznym stopniu jego chaotyczny kurs i szybkie zniszczenie urządzeń celowniczych). Około 10:00 został wydany rozkaz opuszczenia okrętu. Wynik walki był już przesądzony, chociaż samo zatopienie Bismarcka okazało się problemem.
 
Bliski dystans walki sprawiał, że większość ciężkich pocisków 356 i 406 mm była wystrzeliwana z minimalnej odległości i idąc niemal płaskim torem raziła głównie nawodne części niemieckiego okrętu, co doprowadziło do rozbicia wież artyleryjskich i spustoszenia nadbudówek - włącznie ze stanowiskiem dowodzenia, zniszczonym wraz z dowództwem okrętu o 9:02 przez pocisk z Rodneya. Było ono otoczone pancerzem o grubości 350 mm, niemniej wspomniany już dystans walki spadał chwilami nawet do 2500 metrów, przy którym żaden z pancerzy niemieckiego okrętu nie był godną uwagi przeszkodą dla brytyjskich pocisków - teoretyczna przebijalność pancerza dla pocisków 356 mm już przy dystansie około 9 tysięcy metrów wzrastała do 396 mm (zaś maksymalna grubość pancerza burtowego Bismarcka to było 320 mm), zdolność penetracyjna pocisków 406 mm była oczywiście proporcjonalnie większa. Nie mogły one jednak razić dość skutecznie podwodnej części kadłuba, do tego należało użyć torped, które zostały odpalone przez pancernik Rodney i krążownik Dorsetshire. Dwie albo trzy z nich trafiły (torpedy strzelał też Norfolk, z możliwym jednym trafieniem). O godzinie 10:35 Bismarck przewrócił się przez lewą burtę, aby pięć minut później zatonąć rufą.
Bezpośrednia przyczyna zatonięcia (czy też dokładnie - bezpośrednia przyczyna zatonięcia właśnie o 10:40) nie jest jednak tak oczywista. We wcześniejszych opisach walki wiązano je wyłącznie z eksplozjami torped, niemniej wiadomo z relacji rozbitków, iż pierwszy oficer wydał rozkaz samozatopienia okrętu (przez wysadzenie przewodów dostarczających wodę zaburtową). Wszystko wskazuje też, że jego rozkaz został przynajmniej w części wykonany. Bez wątpienia przyspieszyło to zatonięcie Bismarcka, być może o minuty, może o trochę więcej. Powód wydania takiego rozkazu mógł być związany z faktem, że już w trakcie walki zginęły na pokładzie niemieckiego okrętu setki ludzi. Pancernik nie miał żadnych szans na przetrwanie, niemniej zdecydowanie powoli nabierał wody, zaś dalszy ostrzał musiałby zwiększyć jeszcze liczbę ofiar. Była to jakaś alternatywa wobec formalnego poddania jednostki (chociaż wedle niepotwierdzonych, dość sensacyjnie brzmiących doniesień, opublikowanych już w XXI wieku, próba poddania miała jednak mieć miejsce i sygnały zostały podobno zignorowane przez Brytyjczyków - niemniej równie dobrze może to być kolejny element otaczającej Bismarcka legendy, gdyż wedle wszystkich pozostałych relacji okręt zatonął z podniesioną banderą). Akcja ratunkowa była krótka i łącznie z pancernika uratowało się 114 osób. Lista ofiar obejmuje zatem niemal 2100 nazwisk (w ostatnim rejsie pancernik miał na pokładzie około 2200 osób).
l
Wrak Bismarcka został odnaleziony 8 czerwca 1989 roku przez drugą z kolei wyprawę zorganizowaną przez Roberta Ballarda. Tonący okręt opadł na zbocze wygasłego podwodnego wulkanu, po czym zsunął się wraz z lawiną mułu i osadów, nieruchomiejąc bliżej podstawy góry, na głębokości 4791 metrów. Spoczywa na równej stępce, w bardzo dobrym stanie zachowania (oczywiście poza zniszczeniami wynikłymi w czasie walki i skutkiem uderzenia o dno). Brakuje wież artyleryjskich, które wypadły z barbet, gdy pancernik obrócił się do góry stępką, wówczas też odłamała się najpewniej rufa, której Ballard nie zdołał odszukać (co udało mu się w przypadku części nadbudówek i jednej wieży).
Wrak nie nosi śladów implozywnych zniszczeń, co potwierdzałoby wersję o ostatecznym samozatopieniu - kadłub zatonął najwyraźniej w dużej mierze wypełniony wodą, z małą liczbą niezalanych pomieszczeń. Zachowana na większej powierzchni farba (z widocznymi elementami kamuflażu) zdaje się wciąż chronić kadłub przez korozją. Na miejscu jest też odeskowanie pokładu. Dodatkowo przez dziobową część Bismarcka (w okolicy drugiej barbety) przebiega jeden z transatlantyckich kabli komunikacyjnych. Ballard zachował położenie wraku w tajemnicy (został on uznany za grób wojenny), niemniej przekazał w swoich relacjach dość szczegółów, aby odszukanie Bismarcka nie było trudne. Jak dotąd miało miejsce sześć wypraw do wraku. Kolejne, po ekspedycji Ballarda, odbyły się w latach 2001-2005.

Czerwiec 2001
- zorganizowana przez Deep Ocean Expeditions pod kierownictwem Michaela McDowella. Pierwsze zejście do wraku na pokładzie załogowych pojazdów typu Mir.

Lipiec 2001 - wyprawa Blue Water Recoveries pod kierownictwem Davida L. Mearnsa (ta sama, która kilkanaście dni później odnalazła wrak HMS Hood). Materiał zebrany z pomocą zdalnie sterowanego pojazdu podwodnego Magellan 725.

Maj-czerwiec 2002 - wyprawa zorganizowana przez Jamesa Camerona, która zaowocowała obszernym materiałem filmowym z penetracji wraku. Wykorzystanie małych zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych pozwoliło na zbadanie obszarów burty poniżej linii wodnej. W większości okazały się one otwarte na morze, niemniej zdaniem Camerona gródź przeciwtorpedowa nie została ani razu naruszona, zaś same zniszczenia burty w tych miejscach wiążą się przede wszystkim z impetem uderzenia o dno. Ta wyprawa również wykorzystała pojazdy typu Mir do bezpośrednich oględzin wraku.

Lipiec 2002 - ponownie Deep Ocean Expeditions pod kierownictwem Michaela McDowella, pojazdy typu Mir, sześć zanurzeń. Ta wyprawa była już zasadniczo komercyjną (czyli po prostu biletowaną).

Maj-czerwiec 2005 - także Deep Ocean Expeditions pod kierownictwem Michaela McDowella, tak samo komercyjna. Następna miała odbyć się w 2012 roku, ale nie doszła do skutku.
k
Można zapewne powiedzieć, że legenda Bismarcka rozrasta się z latami. Czasem przypisuje mu się niemalże "niezatapialność" czy wręcz "niezwyciężoność", w innych przypadkach czyni się zeń symbol romantycznej walki czy pełnej patosu klęski. Jego wielkość fascynuje, realna historia służy za podstawę lub pretekst tworzenia nowych wątków. Istnieje też szereg książek i filmów na jego temat i przypuszczam, że z czasem zdarzą się jeszcze kolejne wyprawy do wraku, że nie zostanie on szybko zapomniany.
l
Kompendium wiedzy na temat DKM Bismarck Bismarck Class
Relacja z trzeciej wyprawy do wraku HMS Hood Association
Informacje o pierwszych pięciu wyprawach Bismarck Class
Podsumowanie dotychczasowych wypraw The Battleship Bismarck
Film dokumentalny o wyprawie Camerona You Tube
Relacja z wyprawy DOE w 2005 roku Deep Sea Explorations
oraz
Koci dodatek Koty z HMS Hood i DKM Bismarck
l
Copyright © 2018, 2020 by Estraven